Zamówiłam u Crash ołówkową spódnicę. Przewidywany czas wykonania miał trwać miesiąc, w związku z zaległymi zamówieniami. Zgodziłam się. Początek zapowiadał się wyśmienicie - podałam wymiary, wytłumaczyłam, co i jak. Po podanym czasie (czyli po miesiącu) odezwałam się i prace nad spódnicą DOPIERO miały się rozpocząć w przyszłym tygodniu. Niestety tak się nie stało. Po następnych trzech tygodniach napisałam ponownie, bo ze strony Crash nie było odzewu. Okazało się, że pojawiła się przykra sytuacja rodzinna i przez to moje zamówienie nie ruszyło... Po tygodniu otrzymałam zdjęcie spódniczki - niestety Crash postanowiła pobawić się w artystę i do spódniczki dodała militarne zdobienia, o których w ogóle nie było mowy. Poprosiłam o ściągnięcie zdobień i po następnych kilku dniach otrzymałam zdjęcie spódnicy. Wszystko wydawało się być w porządku... Do czasu, kiedy spódnica znalazła się w moich rękach. Priorytetem były dla mnie kieszenie z przodu (noszę przy sobie pewien sprzęcik, który mam podpięty przez 24/7), które okazały się za małe. Napisałam o tym Crash, która stwierdziła, że MUSIAŁA zgadywać, jaki ma być wymiar kieszeni. Nie rozumiem zupełnie takiego podejścia - faktycznie, przeoczyłam ten wymiar, ale skoro Crash nie wiedziała, to mogła do mnie napisać, a nie bawić się w zgadywanki, przecież nie jesteśmy w przedszkolu... Druga sprawa - zamek. Miał być kryty, a w mojej spódniczce był metalowy. Sprawa trzecia - kieszenie były od wewnątrz złapane nitką, która to wystawała na zewnątrz ubrania, dając brzydki efekt wizualny. Na szczęście zwrot pieniędzy dostałam szybko i dostałam również szczere przeprosiny od Crash, co bardzo doceniam. Mimo tej potyczki niewykluczone, że dam Crash jeszcze jedną szansę.
Podsumowanie:
- na zamówienie czekałam miesiąc dłużej, niż miałam czekać
- w
spódnicy pojawiły się zdobienia, o których nie było mowy
- wszyty został zły zamek - metalowy zamiast krytego
- pojawiły się
nieestetycznie wyglądające nitki
Donut's Cases:
Zamówiłam etui z własnym wzorem. Karolina zamawia etui silikonowe z Allegro, a następnie na nim bazuje. Po dziesięciu dniach otrzymałam informację, że etui zostanie do mnie wysłane następnego dnia lub po dwóch dniach. Drugiego dnia okazało się jednak, że etui nie zostało wysłane do Karoliny - dostała ona mail od sprzedającego z Allegro, że aktualnie nie ma etui do mojego modelu telefonu, który przeoczyła. Nie rozumiem więc, po co była informacja o tym, że etui właśnie w tym dniu (lub wcześniejszym) miało być do mnie wysłane, skoro fizycznie nawet nie było u Karoliny. Akurat pod koniec owego tygodnia Karolina miała jechać na trzytygodniowe wakacje. Zgodziłam się poczekać na etui mimo wszystko. Karolina obiecała, że jak tylko wróci z wakacji, od razu bierze się za moje etui i wyśle je przesyłką poleconą. Po odbytych wakacjach dostałam wiadomość, że etui zostanie wysłane do mnie pod koniec przyszłego tygodnia. Tak się jednak nie stało. Napisałam po tym czasie do Karoliny i dostałam wiadomość o podobnej treści - czyli, że etui zostanie wysłane pod koniec przyszłego tygodnia, bo aktualnie nie ma czasu. Ponownie napisałam po owym czasie, jednak tym razem nastała cisza... I dopiero po pięciu dniach dostałam odpowiedź z konta prywatnego, że etui zostały wysłane... Listem nierejestrowanym! Przecież Karolina obiecała wysłać listem poleconym! Nagle okazało się jednak, że etui są dwa, a nie jedno, tak jak zamawiałam. Ta sprawa trochę daje do myślenia, ponieważ wcześniej, przez kilkanaście dni nie było mowy o tym, że jest o jedno etui więcej. Pomyślałam, że etui zostały kupione w różnym odstępie czasu i jedno, dodatkowe, miało być wysłane do mnie w celu udobruchania. Jak było naprawdę? Nie wiem... Po tygodniu od wysyłki etui nie doszły do mnie. W końcu puściły mi nerwy i poprosiłam o zwrot pieniędzy. Niestety, i z tym był problem. Pieniądze miałam otrzymać dopiero "za kilka dni". Na stronie Donut's Cases napisałam post, w którym opisałam przebieg transakcji. W rezultacie Karolina mnie zablokowała, oburzyła się, że to ona straciła przeze mnie nerwy (ciekawe, bo to ja czekałam strasznie długo na etui), powiedziała, że nie ma obowiązku przyjmować zwrotu (zobowiązałam się do zwrotu etui po otrzymaniu pieniędzy w przypadku, gdy etui oczywiście do mnie dotrą), a post napisany na stronie został usunięty. Etui niestety do mnie nie przyszły, a przelew nie został zrobiony. Udało się znaleźć numer telefony Karoliny, więc skorzystałam i napisałam kilka wiadomości. Również na facebooku założyłam specjalnie osobne konto, aby do niej napisać. Nadal nic, nadal blokowała. Dopiero po kilku tygodniach dostałam wiadomość - że zachowała się jak debilka i zwróci jednak pieniądze. Otrzymałam 50% rabatu na kolejny zakup, ale po takiej akcji póki co, nie mam zamiaru z niego korzystać. Pieniądze w końcu dostałam na konto, a ślad po etui zaginął.
Podsumowanie:
- bardzo długi czas oczekiwania na wysyłkę, odwlekanie wysyłki
- wysyłka listem nierejestrowanym, mimo wcześniejszej obietnicy wysyłką poleconą
- usunięcie postu zawierającego informacje o przebiegu transakcji i moje niezadowolenie
- osoba bardzo nieprzyjemna w obyciu - czasami próbowała dać mi do zrozumienia,
że całe zajście to moja wina
- osoba bardzo nieprzyjemna w obyciu - czasami próbowała dać mi do zrozumienia,
że całe zajście to moja wina
- zablokowanie mnie na portalu społecznościowym
- niemożność doproszenia się o zwrot pieniędzy
- sprawa tajemniczego, drugiego etui
- zaginięcie etui
Veil:
Veil:
U Veil zamawiałam dwa razy i dwa razy pojawił się ten sam problem. Brak kontaktu przez długi czas. O ile pamięć mnie nie myli, w przypadku pierwszego zamówienia był to miesiąc, a w przypadku drugiego zamówienia... Aż cztery miesiące! Oczywiście to nie wyglądało tak, że napisałam raz, i koniec. Co jakiś czas się upominałam, jednak odzewu nadal nie było. Jeżeli Veil poprawi się w kwestii odpisywania na wiadomości, to będzie super, bo do niczego innego nie ma co się doczepić.
Podsumowanie:
- notoryczny brak kontaktu, mimo przypominania się
Mam nadzieję, że nie będę musiała aktualizować tej zakładki zbyt często! :)
Uuu ostro : D
OdpowiedzUsuń