Dzisiaj przedstawię recenzję produktów z Artalii i Too Sweet.
Na początku, w ramach wyjaśnienia. Kojarzycie projekt Ani z Too Sweet? Udało jej się zebrać potrzebną kwotę i tak oto spełniło się jej marzenie - powstała oficjalna firma o nazwie Artalia. Postanowiłam napisać całość w jednym poście, gdyż Too Sweet nie znika - pozostaje marką Artalii.
Co prawda na paczuszkę się trochę naczekałam, no ale jest to do wybaczenia. Sprawy z powstawaniem firmy, i inne... Paczuszka była przyozdobiona serduszkami, z obu stron.
Ania ma już nawet własną pieczątkę z nazwą i logiem firmy! :)
A oto zawartość. Baaardzo mnie urzekła. :3 Ale po kolei. :)
Ta urocza babeczka to list z podziękowaniem za pomoc w projekcie. Treść oczywiście pozostaje dla mnie. ;)
Drugą rzeczą była przeurocza torebka, zamykana na rzep.
W torebce znalazłam dwie etykietki z Too Sweet. Urocze. <3
I ostatnia rzecz - woreczek, w którym znalazły się moje ozdoby.
A oto zawartość woreczka. Przeglądając wszystkie rzeczy, poczułam się, jakby Mikołaj zostawił u mnie w domu worek z prezentami. ;D
Zanim przejdę do recenzji samych produktów, najpierw zaznaczę, że Ania uszyła dla mnie ten cudowny woreczek. Zaznaczyła, że jest to jej pierwszy woreczek, lecz moim zdaniem, wyszedł cudownie. :)
Woreczek ma śliczny, fioletowy kolor, a na środku print w postaci loga Artalii. Teraz mogę przejść do recenzji produktów.
Na początku broszka z motywem kotwicy. Jest to wyrób już Artaliowy, dlatego recenzuję ją jako pierwszą. :)
Najpierw kotwica - ma piękny kształt, wykonana została z modeliny. Podejrzewam, że została jeszcze polakierowana szarą farbą.
Tutaj z innej perspektywy. Zobaczcie, z jaką precyzją Ania ją wycięła. Nie mogę się nadziwić.
Kotwica okalana jest kulkowym łańcuszkiem w kolorze takim samym, jak kotwica. W niektórych miejscach łańcuszek wisi luźno, w niektórych zaś, jest solidnie przyklejony do reszty. Kolejnym plusem jest to, że łańcuszek ma nieregularny kształt, co daje super efekt wizualny.
Tył kotwicy.
Z tyłu znajduje się mały znacznik - rok i nazwisko Ani. :3
Bardzo podoba mi się to, że agrafka jest wręcz wtopiona w kotwicę, wystaje samo zapięcie. Zrobione zostało to bardzo dokładnie, przez co nie odbiera uroku kotwicy.
Na dole, do łańcuszka zostało przyczepione małe, metalowe kółeczko, przez które przebiega kolejna, osobna część łańcuszka.
Po drugiej stronie łańcuszka znajduje się urocza niespodzianka od Ani - czyli medal. ;D
Baza również jest w tym samym kolorze, co kotwica.
Ramka ma bardzo ładne, ażurowe wzorki.
Na środku medalu znajduje się logo Artalii. Czarna farba została tu bardzo ładnie nałożona, warstwa jest dość gruba.
Baza połączona z materiałem za pomocą małego kółeczka i nieco większej od niego obręczy.
Górę stanowią aż dwie warstwy materiału, przyjemnego w dotyku. Materiał się nie pruje, mam nadzieję, że prędko nie zacznie.
Żeby nie było nudno, Ania dodała akcent w postaci dwóch rzędów czarno-białych pasków. Paski naszyte są prościutko, dokładnie.
Tył medalu.
Na tyle bazy również znajduje się znacznik.
Z tyłu znajdują się też rzędy pasków. I tutaj przyszyte są dokładnie. Nie widać nawet, gdzie jest ich początek. Na dolnym pasku widać także kolejne, metalowe kółko.
Na kółku zaczepiony jest łańcuszek łączący obie ozdoby, z tym, że z tej strony jest karabińczyk.
Agrafka i w tym przypadku została zatopiona w materiale.
A tutaj jeszcze, w razie wątpliwości - długość łańcuszka.
Porównanie obu ozdób ze złotówką. Są dość duże, jak widać. :)
Różowe ciasteczka wykonane z modeliny. Są bardzo fajne, mają idealny kształt.
Kremik pomiędzy ciasteczkami wykonany został z silikonu.
Tak samo kremik na ciasteczku. Ania miała niestety problem z zrobieniem kremiku na ciastku. Niestety to widać. :c
Myślę, że całość wyglądałaby trochę inaczej, gdyby samo ciasteczko było większe. Tak, to kremik jest niemal taki, jak ciasteczko. Nie wygląda to najlepiej.
Za to malina na samej górze wyszła idealnie. Wygląda jak prawdziwa. Została wykonana z modeliny i polakierowana. Jest prześliczna. :3
Do malinki zostało doczepione kółeczko, a do niego z kolei krawatka.
Porównanie ciasteczka ze złotówką. Również nie jest specjalnie duże.
Prezentacja na mnie. Makaronik wygląda fajnie, ale czasem obraca się tak, że prawie w ogóle nie widać na nim malinki.
Tak samo jak w poprzednim makaroniku, dwa ciasteczka wykonane są z modeliny. Dodatkowo, tutaj góry ciasteczek zostały polakierowane.
Na obu ciasteczkach znajduje się posypka, maleńkie kuleczki, w dwóch kolorach.
Kremik w tym makaroniku, moim zdaniem wyszedł estetyczniej. :) Podejrzewam, że makaroniki były lepione razem, bo na kremiku pozostał różowy ślad - pewnie z różowej modeliny. :)
Tak samo, jak w poprzednim makaroniku, ciasteczko zawieszone jest na krawatce. Tym razem, została ona umiejscowiona w kremiku.
I ostatnia rzecz - broszka w kształcie Ptasiego Mleczka. :) Wykonana z modeliny.
Wierzchnia warstwa - czekolada, jest dość cieniutka. Zauważyłam, że jest na niej kilka rysek. Nie wiem, czy były już wcześniej, czy nie stało się to, kiedy słodycze były w woreczku.
Środek. Biała pianka, wygląda, jakby naprawdę została nadgryziona. :)
Kawałek czekoladki lekko odstaje na bok, fajnie to wygląda.
W kilku miejscach znajdują się malutkie kawałki czekolady. :)
Tył. Zapięcie super, zatopione w czekoladce.
Porównanie czekoladki ze złotówką. Jest tak malutka. :)
I prezentacja. W sumie, bardzo fajnie będzie wyglądać też przypięta do torebki, czy piórnika.
I tym oto sposobem, dobrnęliśmy do końca. :) Bardzo się cieszę, że Ania podarowała mi tyle słodkości. :) Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was na zakupy do Artalii. :) Myślę, że napewno się nie zawiedziecie. ♥